Ostatnia podróż - Santa Montefiore

 

 

Faktu, iż przeszłość ma wpływ na teraźniejszość chyba nie trzeba udowadniać. Bardzo często zdarza się, że skutki tego, czego doświadczyliśmy lata wstecz, odczuwane są w chwili obecnej. Jeśli ktoś mówi, że to, co było zupełnie się nie liczy i trzeba żyć dniem dzisiejszym, bardzo często nie ma racji, bo przecież od przeszłości na zawsze uciec się nie da. Dopóki człowiek żyje, jest szansa, że ona do nas wróci w najmniej spodziewanym momencie. Owszem, można podzielić swoje życie na pewne etapy, ale ono i tak wciąż będzie stanowić jedną całość, i drzwi, które zamknęliśmy dawno temu, mogą nagle otworzyć się same, bądź zostać otwarte przez innych ludzi. W takiej sytuacji nie pozostaje nam nic innego, jak tylko po raz któryś z kolei zmierzyć się z doświadczeniami, czasami nawet bardzo bolesnymi, szczególnie jeśli to, co zostawiliśmy za sobą nie zostało do końca rozwiązane.
 
Taki właśnie los spotyka bohaterów powieści Santy Montefiore zatytułowanej Ostatnia podróż „Valentiny”. A zatem kim, a właściwie czym jest tytułowa „Valentina”? Na pewno nie jest to kobieta, choć na pierwszy rzut oka można odnieść takie właśnie wrażenie. „Valentina” z powieści Santy Montefiore to łódź, która od wielu, wielu lat przycumowana jest przy Cheyne Walk w Chelsea – dzielnicy położonej w centrum Londynu i graniczącej od południa z Tamizą. To właśnie na tej łodzi mieszka niejaka Alba Arbuckle. Łódź jest swego rodzaju formą pamięci po jej matce, która była z pochodzenia Włoszką, a w której pod koniec drugiej wojny światowej zakochał się ojciec Alby. Ta miłość była tak wielka, że do dnia dzisiejszego kapitan Thomas Arbuckle nie może o niej zapomnieć, pomimo, że z biegiem lat zdążył założyć rodzinę. Piękna Włoszka o imieniu Valentina wciąż jest obecna w jego pamięci. W dodatku córka, która narodziła się z tego związku, jest niczym lustrzane odbicie matki.



 

 

 

 

 

Przeczytaj całość