„Opowieść o kobietach połączonych przez koszmar Ravensbrück.”
Ta – inspirowana losami bohaterki podczas II wojny światowej – debiutancka powieść amerykańskiej pisarki łączy w sobie historię niecodziennej miłości, opowieść o odkupieniu i skrywanej przez wiele lat przerażającej tajemnicy.
Caroline Woolsey Ferriday (1902-1990) to bywalczyni nowojorskich salonów i bliska współpracownica konsula Francji. Gdy w 1939 roku Niemcy napadają na Polskę, życie młodej Amerykanki zmienia się na zawsze. Daleko za oceanem, w okupowanej Polsce nastoletnia Kasia Kuśmierczyk coraz bardziej angażuje się w działania na rzecz podziemia. Młoda i ambitna Herta Oberheuser (1911-1978) odpowiada na opublikowane przez władze III Rzeszy ogłoszenie o pracy dla lekarza i trafia do zdominowanego przez mężczyzn świata władzy i hitlerowskich tajemnic.
Losy tych trzech kobiet zwiążą się nierozerwalnie, gdy Kasia zostanie wysłana do Ravensbrück, owianego złą sławą obozu koncentracyjnego dla kobiet. Tragiczna historia więźniarek, lecz także opowieść o ich triumfie trafia przypadkiem za ocean, by obudzić głębokie współczucie i potrzebę niesienia sprawiedliwości tym, o których historia zdaje się zapominać.
„Lilowe dziewczyny” to powieść o kobietach, które zostały nazwane „królikami”, a to dlatego, iż były poddawane bestialskim eksperymentom medycznym, w wyniku których nie mogły chodzić, a jedynie skakać na jednej nodze. Eksperymenty te przeprowadzano celem znalezienia sposobu na skuteczne leczenie ran niemieckich żołnierzy. W związku z tym do ran, które zadawano kobietom, wprowadzano bakterie, a także wszelkiego rodzaju ciała obce, a potem taką nogę wkładano do gipsu i obserwowano, co się będzie dziać. Nie trzeba być lekarzem, aby wiedzieć, że rany te przysparzały kobietom ogromnych cierpień, a w dodatku doprowadzały do poważnych infekcji całego organizmu. Tej, która miała silniejszy organizm udawało się jakimś cudem przeżyć, lecz okaleczenie wywoływało bolesne konsekwencje na całe życie i czyniło z tych kobiet osoby niepełnosprawne. Słabsze po prostu umierały. Trzeba też wiedzieć, że wiele kobiet poddawani sterylizacji, pozbawiając je możliwości posiadania własnego potomstwa.
Po wojnie to Caroline Woolsey Ferriday zajęła się sprowadzeniem tych kobiet do Ameryki, aby tam pomóc im w powrocie do zdrowia. Nie było to łatwe, bo przecież Polska była wówczas krajem komunistycznym i wyjazd za wielką wodę był praktycznie niemożliwy. Trzeba było zadać sobie naprawdę wiele trudu, aby otrzymać wizę. Na szczęście wielu kobietom udało się wyjechać do Ameryki i tam rozpocząć nowe życie. Oczywiście niektóre z nich wróciły do Polski po zakończonym leczeniu, ponieważ miały tutaj rodziny. Herta Oberheuser była jedną z nazistowskich lekarek, które uśmiercały i okaleczały więźniarki w imię swoich chorych idei. Po wojnie została skazana na 20 lat więzienia, lecz wypuszczono ją po pięciu latach, co było nie do pomyślenia dla tych, którzy ją znali i pamiętali jak wielkiego okrucieństwa się dopuszczała. Na szczęście Caroline Ferriday tak tego nie zostawiła i w efekcie swoich działań doprowadziła do tego, że Herta Oberheuser została w końcu pozbawiona praw do wykonywania zawodu.
Powieść dotyka niezwykle dramatycznego okresu w dziejach świata. Autorka zabiera czytelnika do Ameryki, która choć nie bierze czynnego udziału w wojnie, to jednak nie pozostaje obojętna na jej okrucieństwo. Przenosimy się również do okupowanego Paryża, Polski (Lublin), a przede wszystkim do nazistowskiego obozu Ravensbrück. Poza tym Martha Hall Kelly stara się w miarę wiarygodnie ukazać realia powojennej Polski, co – w moim odczuciu – nie do końca wychodzi jej dobrze. Do tego przekazu wkrada się kilka przekłamań, choć Autorka twierdzi, że przeprowadziła rzetelne badania. Poza tym nie ukrywa też, że nawet Polska po upadku komunizmu i będąca już w strukturach Unii Europejskiej jest biedniejsza od Zachodu, co – jej zdaniem – rzuca się w oczy komuś, kto przyjedzie do nas z tzw. wielkiego świata. Autorka nie zapomina bowiem poinformować o tym czytelników w końcowych słowach swojej książki. Fabuła zawiera również wątki fikcyjne, jak romans Caroline z nieziemsko przystojnym francuskim aktorem.
Jeśli chodzi o tematykę powieści, to jest ona bardzo przejmująca, choć wykonanie nie do końca mi odpowiadało. Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że jest to debiut, więc może w tym tkwi problem. Moim zdaniem zbyt mało jest w tej książce okrucieństwa zadawanego przez nazistów, co znacznie wypacza prawdziwy obraz tamtych tragicznych czasów. Na pochwałę na pewno zasługuje pomysł na fabułę. Dobrze, że znalazł się ktoś, kto przypomniał historię „królików”. Jedną z osób, które przyszły z pomocą Autorce była pochodząca z Jarosławia Stanisława Śledziejowska-Osiczko (1925-2017). To była więźniarka obozu w Ravensbrück, na której naziści również przeprowadzali doświadczenia medyczne. Pani Stanisława zmarła w tym roku w maju, mając 92 lata i została pochowana na jednym z jarosławskich cmentarzy.
Generalnie książkę oceniam jako dobrą, lecz mimo to nie do końca jestem nią usatysfakcjonowana, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę fragmenty dotyczące Polski i życia w naszym kraju.